Komentarz tygodnia
Nowe, uaktualnione wydanie dwudziestoletniej, globalnej prognozy pasażerskiej IATA
Globalna prognoza IATA to główny, najpoważniejszy punkt odniesienia dla innych prognoz, które można by nazwać cząstkowymi. Jest ona bardzo poważnym, godnym zaufania, profesjonalnym podsumowaniem aktualnych, wieloletnich trendów rozwojowych w lotnictwie cywilnym. Jest spojrzeniem w bliższą, ale i dość odległą przyszłość. Niewątpliwie będzie uwzględniana przy podejmowaniu kluczowych decyzji inwestycyjnych, takich jak budowy i rozbudowy portów lotniczych czy duże zamówienia na samoloty.
W raportach szczegółowych IATA znalazły się również prognozy dla największych rynków.
IATA wyszczególniło cztery czynniki, które będą miały ogromny wpływ na rozwój globalnego rynku lotniczego:
Wszystko wskazuje, że globalne zapotrzebowanie na transport lotniczy, na możliwość jego wykorzystywania do sprawnego i szybkiego przemieszczania się będzie rosło.
W ciągu najbliższych 20 lat liczba pasażerów wszystkich linii lotniczych prawie podwoi się. Z obecnych 4 mld pasażerów, w roku 2017 do 7,8 mld pasażerów w roku 2035. Ta prognoza oparta jest na uśrednionym rocznym indeksie wzrostu - 3,6%.
Głównym generatorem wzrostu ruchu lotniczego będzie region Azji i Pacyfiku. To z niego będzie pochodziła ponad połowa „nowych” pasażerów.
Aż trudno w to uwierzyć, ale niesłabnący trend wzrostowy ruchu lotniczego wewnątrz Chin oraz z/do tego kraju spowoduje, iż według najnowszej prognozy ten kraj stanie się największym rynkiem lotniczym świata o dwa lata wcześniej, niż przewidywała poprzednia prognoza, już w roku 2022!!
Wielka Brytania spadnie z trzeciego na piąte miejsce, wyprzedzona w roku 2025 przez Indie i 2030 przez Indonezję. Do pierwszej dziesiątki awansują też Tajlandia i Turcja, a Francja i Włochy spadną na miejsca 11-te i 12-te.
Pięć najszybciej rosnących rynków, pod względem liczby „nowych” pasażerów, do roku 2035, to:
Regionalnie prognoza wygląda następująco:
Nadal wzrost ruchu lotniczego będzie szybszy w krajach rozwijających się. W ciągu ostatniej dekady ich udział w rynku globalnym wzrósł z 24% do 40% i powinien być coraz większy.
Zdaniem IATA jeżeli liberalizacja światowego handlu przyśpieszy, to możliwy jest nawet scenariusz, w którym w roku 2035 pasażerski ruch lotniczy potroi się!! Natomiast, jeżeli wzmocnią się obecne trendy protekcjonistyczne i będą one miały charakter trwały, to średni indeks wzrostu może spaść do poziomu jedynie 2,5%, a wtedy globalny ruch lotniczy w roku 2035 wyniesie jedynie 5,8 mld pasażerów.
Drugim gigantycznym wyzwaniem jest kwestia pogodzenia szybkiego wzrostu rynku z konieczną redukcją emisji CO2. Tu bardzo pozytywnym wydarzeniem jest podpisanie pierwszego porozumienia międzyrządowego, które ma zapewnić właściwe „zarządzanie” emisją CO2 w transporcie lotniczym. To pierwsza branża, w której stało się to możliwe.
W publikowanych materiałach IATA, na przykładzie kilkunastu krajów, pokazuje, jaki przyjęła udział głównych generatorów wzrostu – poprawy standardu życia, demografii oraz cen biletów/kosztów podróży.
Widzimy tam, że przystępność cen albo mówiąc inaczej rozprzestrzenianie się modelu biznesowego tanich linii, ma duże znacznie na wielu wielkich rynkach, głównie bogatych: USA, UK, Niemcy, Japonia. W tych dwóch ostatnich przypadkach, waga tego czynnika to ponad 50%!! W przypadku krajów rozwijających się, takich jak Chiny, Indie, Indonezja największe zdecydowanie znaczenie ma rosnąca siła nabywcza ludności, choć w przypadku niektórych (Indonezja, Meksyk, częściowo Indie) tanie linie/niskie ceny oznaczają znaczny wzrost liczby turystów.
IATA podając przykłady prognoz demograficznych, którymi posługiwała się, podała listę 10 krajów, w których liczba mieszkańców spadnie. „Liderami” są tam: Japonia (-9,6 mln), Rosja (-7,9 mln) i Ukraina (-5,5 mln). Niestety jest na tej liście i Polska – spadek o 1,5 mln.
IATA sporządzając swoją prognozę uwzględnia zjawiska i trendy, które obserwujemy obecnie. Po prostu nie ma innego wyjścia. Dlatego zakłada tak szybki rozwój ruchu bliskowschodniego. Inny przykład to lista par krajów, pomiędzy którymi ruch lotniczy najbardziej (liczbowo) wzrośnie. Dość niespodziewanym liderem jest tu rynek Zjednoczone Emiraty Arabskie – Indie. Dodatkowe 20,3 mln pasażerów w roku 2035. Ale to ma być w ogromnej większości ruch tranzytowy wożony głownie przez Emirates, już teraz nazywane narodowym przewoźnikiem Indii. Ale można sobie łatwo wyobrazić inny scenariusz rozwoju sytuacji rynkowej. Gwałtowny wzrost przewozów bezpośrednich, głownie tanich linii, może oznaczać spadek znaczenia przewozów tranzytowych.
Również tak szybki rozwój i awans do pierwszej dziesiątki rynku tureckiego uwzględnia nie tylko czynniki demograficzne i ekonomiczne, ale i rozwój ruchu tranzytowego. Tu, zdaniem niżej podpisanego, możliwości rozwojowe mają trwalsze podstawy, niż w przypadku wielkich linii bliskowschodnich.
Niewątpliwie warto śledzić i analizować kolejne uaktualnienia wieloletnich prognoz IATA. Niestety dostęp do prognoz bardziej szczegółowych jest płatny.
Brytyjski Wizz Air
Węgierska ultra-tania linia poinformowała, że wystąpiła do władz brytyjskich o przyznanie AOC oraz OL (Operating Licence).
Największym rynkiem W6 w naszym regionie jest oczywiście Polska. Węgierski przewoźnik przewiózł w roku 2016 z/do Polski niecałe 6,6 mln pasażerów. Nieco więcej, bo ponad 7 mln z/do Wielkiej Brytanii. To po prostu największy rynek docelowy nie tylko dla Polski, ale i większości krajów naszego regionu.
Nie jest więc zaskakujące, iż węgierski przewoźnik próbuje zabezpieczyć się, choćby częściowo, na wypadek „złego BREXIT-u”. Zostaje coraz mniej czasu, a negocjacje EU-UK są nadal bardzo słabo zaawansowane. Różne scenariusze są wciąż możliwe, łącznie z re-regulacją rynku lotniczego lub, co chyba byłoby jeszcze gorsze, prawnym chaosem.
Jeżeli proces rejestracji będzie przebiegał bez zakłóceń, to w marcu 2018 roku rozpocznie działalność spółka Wizz Air UK, z bazą na Luton. Na razie wiadomo, że ma dysponować kilkoma samolotami. Wizz Air, chyba nie bezpodstawnie, uważa, że staje się ważnym graczem na brytyjskim rynku lotniczym. Plasuje się już na ósmym miejscu pod względem wielkości przewozów.
Jak widzimy BREXIT ma bardzo różne skutki i konsekwencje. Wielu graczy, między innymi Ryanair, stara się do niego przygotować również od strony formalno-prawnej. Milczenie zachowuje natomiast ta linia, która ma najwięcej do stracenia – British Airways, lider globalnej grupy IAG. Jest jednak niewątpliwe, że bardzo zdecydowanie działa za kulisami. A głos BA jest na pewno bardzo dobrze słyszany. Również na szczytach władzy.
Marek Serafin
PRTL.pl
IATA | Komunikacja | Linie lotnicze | Lotnictwo | Oferowanie | Pasażer | Podróż | Popyt | Praca | Przewozy | Rozwój
Aby otrzymać dostęp do komentowania artykułów musisz się zalogować.