Lotnisko praskie „ściga się” z portem Chopina
W ostatnich latach rozwój ruchu w porcie praskim był zastanawiająco powolny. Był zdecydowanie wolniejszy niż w aglomeracji warszawskiej, w Bukareszcie, a nawet Budapeszcie, pomimo braku tam bazowanej linii sieciowej.
Co prawda w całym roku 2016 PRG minimalnie wyprzedziło WAW – przewozy odpowiednio 13 071 tys. i 12 837 tys., ale jeżeli uwzględnimy drugi port obsługujący aglomerację warszawską (WMI) to różnica na „naszą” korzyść była bardzo duża i wyniosła aż 20,1%. Wzrosła w porównaniu z rokiem 2015 o 5,5ppct.
Główne powody tej sytuacji były dość oczywiste: niewielka aktywność ultra tanich linii dominujących w naszym regionie (W6 i FR) oraz „zwijanie się” CSA. Wolną przestrzeń rynkową starała się zapełnić czeska, prywatna linia hybrydowa – Smartwings, ale z dość ograniczonym sukcesem. Smartwings to hybryda przewoźnika taniego i charterowego.
Powody zwijania się CSA są powszechnie znane: to bardzo duże problemy finansowe oraz dość „dziwny” inwestor branżowy – Korean Air. KE nie bardzo kwapił się do inwestowania w rozwój siatki europejskiej OK, co przełożyłoby się na wzrost ruchu tranzytowego do/z Azji.
Praski marazm był o tyle zaskakujący, że miasto to jest wciąż bardzo atrakcyjne turystycznie i popularne zarówno w Europie Zachodniej jak i Wschodniej. Można było oczekiwać podobnego rozwoju sytuacji jak na przykład w Krakowie, gdzie Ryanair i easyJet przewożą setki tysięcy turystów i ruch ten w błyskawicznym tempie ciągle rośnie. Warto również pamiętać, że tak naprawdę port praski obsługuje prawie cały rynek czeski, gdyż jedyny liczący się port regionalny – Brno obsłużył w roku 2016 mniej niż pół miliona pasażerów.
Powodem niechęci ultra tanich linii do PRG była najprawdopodobniej polityka tego portu, niezbyt przyjazna dla LCC. W aglomeracji nie było drugiego, bardzo taniego lotniska jak w Warszawie ani bardzo taniego terminala jak w Budapeszcie.
Sytuacja zaczęła zmieniać się i to dość radykalnie, w sezonie Zima 2016/17. Indeks wzrostu ruchu w okresie styczeń – marzec, po uwzględnieniu efektu roku przestępnego, nieznacznie przekroczył 20%.
Jeszcze wyższy był indeks wzrostu w kwietniu 2017 – aż 29,2%!, a indeks do kwietnia 2015 jest jeszcze wyższy – 34,4%. Jest on o tyle ważny, że wyniki kwietnia 2016 były zaburzone wskutek zamachów terrorystycznych oraz daty Wielkanocy.
Spróbujmy ustalić, jakie były najważniejsze powody tak ogromnego wzrostu ruchu.
Na podstawie statystyk i informacji opublikowanych przez port możemy stwierdzić, że mieliśmy tu do czynienia z cała grupą czynników. Wszystkie jednak dotyczyły międzynarodowego ruchu rozkładowego, który wzrósł aż o 31,6%, gdyż ruch charterowy był dość mały 27,9 tys. pasażerów i spadł aż o 28,5%. „Śladowy” był ruch krajowy – 3 tys. pasażerów.
Lotnisko opublikowało szczegółowe dane dotyczące nowych połączeń oraz dodatkowych częstotliwości na obsługiwanych już trasach. Lista ta jak na tak ogromną skalę wzrostu ruchu jest dość krótka.
Największym inwestorem jest Ryanair, który uruchomił cztery nowe połączenia do BCN (codzienne), LPL (x4), MAD (x4) i TPS (x2). Jednak te rejsy mogły oznaczać niecałe 30 tys. dodatkowych pasażerów. A wzrost ruchu międzynarodowego, rozkładowego wyniósł aż 279 tys. Warto jednak odnotować, że FR swoim ugruntowanym już zwyczajem znaczną części swojej praskiej ofensywy przeprowadzi w sezonie zimowym 2017/18 – pięć nowych połączeń, w tym KRK i BUD, z łączną sumą częstotliwości tygodniowych wynoszącą 19. Wizz Air nie próbuje, przynajmniej w tym sezonie, konkurować z Ryanairem i od maja 2017 wprowadzi tylko jeden nowy rejs do KEF.
Zwiększyło oferowanie CSA – nowy rejs do VRN oraz dodatkowe, pojedyncze częstotliwości do czterech portów. Łącznie 10 dodatkowych częstotliwości. Główna fala wzrostu oferowania OK przyjdzie w szczycie sezonu letniego. Trzy nowe połączenia – do LIS, AAR i KEF oraz łącznie 17 dodatkowych częstotliwości.
Podobnie jak w Polsce ofensywny jest Air Berlin, który dodał aż dwa rejsy dziennie i oferuje obecnie cztery.
Skala „nowości” jest zdecydowanie zbyt mała, aby mogła tłumaczyć tak ogromny wzrost ruchu rozkładowego.
Dane dotyczące statystyk ruchowych oraz przewozów na najważniejszych połączeniach pokazują, że największe znaczenie miały zmiany wielkości samolotów oraz znacznie wyższe współczynniki wykorzystania miejsc pasażerskich. Liczba rejsów międzynarodowych wzrosła jedynie o 8,3%, natomiast łączne MTOW aż o 17,5%.
Te zjawiska potwierdzają też bardzo interesujące statystyki dotyczące najbardziej popularnych kierunków/tras:
Miasto/lotnisko |
Liczba pasażerów w tys. |
Indeks do 04.2016 w % |
Moskwa/SVO |
67,7 |
24,0!! |
Paryż/CDG |
65,0 |
22,8 |
Amsterdam |
59,3 |
17,0 |
Dubaj |
43,5 |
38,0 |
Frankfurt |
43,3 |
-2,0 |
Londyn/LHR |
39,5 |
25,0 |
Tel Awiw |
35,1 |
25,9 |
Londyn/LGW |
34,6 |
57,3 |
Bruksela |
30,8 |
- |
Helsinki |
30,3 |
23,2 |
Mediolan/MXP |
28,6 |
14,1 |
Sztokholm/ARN |
27,9 |
24,0 |
Barcelona |
26,9 |
- |
Rzym/FCO |
26,0 |
4,2 |
Kopenhaga |
25,4 |
19,8 |
Uwaga: w roku 2016 w pierwszej piętnastce był Londyn/STN oraz Istambuł zamiast BRU (zamachy) i BCN.
Jak widzimy ogromne wzrosty przewozów – w wartościach bezwzględnych i procentowo miały miejsce na połączeniach, gdzie nie były dodawane częstotliwości. Czyli musiała działać kombinacja – znacznie większe samoloty plus najprawdopodobniej wyższe LF-y. Prawie wszystkie kierunki odnotowały dwucyfrowe indeksy wzrostu, mimo iż poza Barceloną nie pojawiły się tam dodatkowe częstotliwości. Tylko na trasie do MIL/MXP OK do 11 rejsów tygodniowo dołożyło jedną częstotliwość. Jedyne możliwe wyjaśnienie tej sytuacji to zamiany samolotów na znacznie większe plus w większości a może i we wszystkich przypadkach wyższe LF-y.
Z powyższego zestawienia można wysnuć kilka interesujących wniosków:
Wygląda na to, że Praga jako port lotniczy i jako destynacja turystyczna zaczyna odrabiać wieloletnie zaległości.
Ryanair najwyraźniej „przeprosił się” z lotniskiem uznając, że strategia bardzo szybkiego rozwoju, wręcz „podboju” Europy Centralnej i bardzo ostrej konkurencji z Wizz Air-em jest ważniejsza. Na razie W6 nie odpowiada na ten atak, ale jest chyba mało prawdopodobne, aby oddał swojemu największemu rywalowi tak ważną destynację i cały praktycznie rynek czeski. Być może węgierski przewoźnik pogodzi się tam z przewagą FR, gdyż jego specjalnością w znacznym stopniu jest ruch wylotowy z naszego regionu. Tymczasem tu niewątpliwie zdecydowanie przeważa ruch przylotowy z Europy Zachodniej.
Jednak w kwietniowym sukcesie Pragi mają też duży udział linie sieciowe. Dane wskazują, że zwiększyły one znacznie oferowanie, przede wszystkim poprzez wykorzystywanie większych samolotów i skutecznie wypełniają je dzięki agresywnej polityce cenowej.
Podsumowując, można chyba z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że kolejne miesiące będą równie dobre, a może nawet jeszcze lepsze, gdyż wiele linii w maju i czerwcu uruchamia nowe połączenia lub dodaje częstotliwości do już obsługiwanych. A w zimę zaatakuje Ryanair.
Z punktu widzenia indeksów wzrostu ruchu Praga najwyraźniej pójdzie w ślady Krakowa. A i podstawy sukcesu są i będą bardzo podobne.
Marek Serafin
PRTL.pl
Materiał wydrukowany z portalu PRTL.pl